poniedziałek, 16 lipca 2012

C h i n y

Chiny
Zhao Dezhi

Ja i mój syn poznaliśmy przez internet na stronie lernu bardzo miłego esperantystę z Chin.
Pisaliśmy do siebie bardzo często. Przesyłaliśmy sobie zdjęcia swoich rodzin. Wymienialiśmy się informacjami o naszych zainteresowaniach, planach itd... Wówczas nawet nie śniło mi się, że będę w Chinach. Moje marzenia spełniły się dzięki Esperanto. Pewnego dnia zapytał mnie i mojego syna czy nie moglibyśmy przyjechać do niego. Zaproszenie przyjęliśmy chętnie i zaczęliśmy z synem rozmyślać co i jak należy robić aby swój wyjazd w tak daleką podróż pomyślnie zrealizować.W pierwszej kolejności trzeba było ustalić jazdę. Samolot czy Kolej Transsyberyjska.

kolej transsyberyjska Moskwa-Pekin

Mój syn zaproponował jazdę koleją. Przeleciał mi przez głowę obrazek w pociągu. Przecież to cały tydzień. W pierwszej chwili wydawało mi się to nierealne, wręcz niemożliwe. Zaczęliśmy z synem dyskusję. Ponieważ była to wyprawa "życia" trzeba było brać pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw" Najlepsze rozwiązanie oczywiście samolot. Jednak koszt nieziemski a jeszcze wizy, szczepienia, prezenty itd, itd. Wreszcie po długiej dyskusji syn powiedział "To będzie ciekawa, wspaniała jazda. Przejechać kawał Azji i oglądać wspaniałe widoki z pędzącego pociągu i w dodatku cały tydzień". Uznałam to więc za dobry wybór. Tak więc jedna sprawa rozwiązana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz